ktoś zna jakieś przysłowie na pogodę listopadową? bo jak na razie koniec października i początek listopada zespół we spół dzielnie podszywają się pod kwiecień: były już mrozy
i śnieg, było słoneczko i ciepełko a wczoraj deeeszczeee.
ciekawe jaka będzie ta zima???
mnie się marzy taka łagodna: 10st mrozu
i śnieg, tak jak na zdjęciach obok.
to był szybki wyskok do Jeleniej Góry: miałam jakiś 20min do spotkania, a wśród drzew coś figlarnie zabłyszczało ;)
więc niewiele myśląc pobiegłam: przede mną ukazała się wieża Krzywoustego,
była jeszcze ścieżka, która zapowiadała wyjście na punkt widokowy, ale ... czasu zabrakło - dla zainteresowanych więcej w podlinkowaniu ;)

natomiast wczorajsza pogoda zaowocowała u mnie MOCNĄ potrzebą barw!!!
więc powstał szal: cały z czesanki, lekki cieplutki, kolorowy ;)
szerokości 42 - 45 cm i długości 170cm
Porzekadeł listopadowych nie znam żadnych, ale możemy coś wymyślić ;) Widoki piękne, szal cudny!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję ;)
UsuńWypadu zazdroszczę... U mnie wciąż jesiennie, zimy niet (i niech na razie tak zostanie, choć opony zimowe od dziś mam!)
OdpowiedzUsuńEnergetyczne kolory też przyciągają me oko, choć - jak wiesz - zupełnie nie moje... Ale oku pozwalam się na nich zawieszać, a co :)
to był zbyt szybki wyjazd - przyjemności tyle co na fotkach, co do kolorów-może kiedyś się skusisz na czerwienie ;)
UsuńW czerwieniach mi nie do twarzy.. Ale kto wie - może jakiś drobny akcent energetyczny gdzieś przy torbie czy innej części garderoby? Nie zarzekam się :)
UsuńAle wymyśliłaś, latanie po parku w taki czas. szalik śliczny, zresztą wszystko co robisz i pokazujesz zasługuje na miano ładnego i godnego uwagi.
OdpowiedzUsuńoj tam ;) tylko 20minut tego latania ;) za komplemenciki dziękuję ;)))
Usuńognisty szal, i podpiszę się pd Tobi, nie moje kolory, ale przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;) przy brzydkiej pogodzie czasem marzą mi się firanki w takim kolorze ;)
UsuńKiedyś też powiedziałabym że kolory nie moje... ale teraz już jak najbardziej mogą być moje :)))Szal przepiękny jak zwykle.
OdpowiedzUsuńCo do listopada ... po prostu przyszedł i nie przejmuje się pogodą.
tak zima idzie, trzeba gdzieś doładować tę energię ;)
UsuńPiękne rzeczy robisz moja droga. Zachwyciły mnie kubraczki z poprzedniego posta, takie dopracowane. Szale w ognistych kolorach jak znalazł na dzisiejszą pogodę:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ewuś w moich skromnych blogowych progach ;))) dziękuję pięknie za komplementa ;)))) postaram się nie rozczarować, bo przecież twoje prace również świetne są!!!!!
UsuńOOO! Ktoś z moich okolic:) Taka była pierwsza myśl, gdy mignęło mi zdjęcie wieży przez jeleniogórzan zwanej "grzybkiem". Zaczęłam oglądać dalej i dalej i zatkało mnie trochu, bo te Twoje filcowanki to istne cuda! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWitam miłego nowego gościa ;))) może nie ktoś z okolic, ale z niedalekiej okolicy już może być - w końcu Jelenia Góra nie leży tak daleko ;) pięknie dziękuję za uznanie ;) twoje filcowaki również niczemu nie ustępują ;)
OdpowiedzUsuńKości, a gdzie "Wy rzucone zostałyście"? Doszukać się nie mogę, a ciekawość ma wielka :)
Usuńano matka natura zasiała mnie w Lubinie (jakieś 80-90km od ciebie), i tak tu sobie wiodę swój żywot ;)))
Usuń