niedziela, 28 października 2012

pożegnanie jesieni



skoro w poprzednim poście powitałam (chyba zbyt mocne słowo-ale niech już zostanie) zimę,

w tym poście ostatnie fotki z pięknej jesienie,
zdjęcia zrobione w zeszłym tygodniu, kiedy to gościła u mnie asia-appolinar,
to był dość intensywny weekend: był atak na miasto, filcowanie fifraczka (u mnie jedna fotka, u asi znajdziecie ich więcej ;)  i spaaaacer:
udało nam się podejrzeć pająka,
co nić babią rozciąga,
i grzybka ostatniego, choć trującego,
maki polne, jeszcze lekkie i frywolne,
a motylki?
motylki złapa
ć się w kadr nie dały, w promykach słońca szybko odleciały,
       i tylko nostalgia za jesienią została.


ależ mnie poniosło - dość tych nostalgii ;)
dodam tylko że w tak zwanym międzyczasie kiedy to asia ustawiała do pionu swoje filcaki ;) z mojego popełnienia powstał szal, wykonany na czerwonym silku i czesanki w przeróżnych odcieniach czerwieni z odrobiną fioletów i żółtości.
długi na 180cm szeroki między 46 a 50cm.


sobota, 27 października 2012

inwazja



czy do was też dotarła????
na górnym powiększeniu widać z jakim impetem atakuje śnieg

na dolnych, od lewej fotki zrobione o godzinie 8, potem o 9 i o 11tej,

ciekawe jak wszystko będzie wyglądać przed zmierzchem.


dopisane 29.10.2012
chciałam powitać nowego obserwatora - MADĘ, z jakiegoś powodu jej wpis w komentarzach nie chce się dodać, za to dotarł na moja pocztę,
pozdrawiam i zapraszam ponownie ;)


piątek, 26 października 2012

braciszek


poprzedni fifraczek doczekał się młodszego braciszka ;) a w ten weekend nastąpią narodziny jeszcze jednego - jednak by nie zalewać ludności masówką, ta rodzinka pozostanie trzyosobowa

tak jak poprzednik, filcowany na jedwabiu naturalny, z czesanki same wiecie od kogo i same wiecie przez kogo farbowanej z dodatkiem tkaniny z błyszczącą nitką i różnych wełenek ;))
a różnice? oczywiście tkwią w szczegółach ;)

środa, 3 października 2012

experyment mitenkowy



to moje zaległe mitenki z wypadu do warszawy, w kolorach ostatnio ukochanych przeze mnie  - czyli wodnik szuwarek
dziwne?  ;)))
bez urazy ;) paluszek nie jest pod niczyim adresem ;)))

plan był następujący: w mitenkach da się prowadzić auto
i ma być ciepło w paluszki,
dziś była pierwsza próba: jechać się da, ale kręcić kierownicą jedną ręką już nie - będę musiała je bardziej podciąć od wnętrza dłoni,
dziura na paluch sprawdza się - trzyma mitenki blisko dłoni - jednak dla moich marznących palusiów to wciąż za mało

podsumowując - będą kolejne experymenty mitenkowe ;))))

poniedziałek, 1 października 2012

wyprawa do stolicy


do warszawy dotarłam bladym świtem,
i niezwłocznie udałam się na prawą stronę wisły do hurtowni pasgala, asortyment mają duuuuuży, jak na hurtownię przystało ;) jednak ceny nie mają nic wspólnego z cenami hurtowymi ;((((( to była moja ostatnia wizyta w tym miejscu
potem z trzema przesiadkami miałam dotrzeć do celu czyli na żoliborz
po drodze, kiedy musiałam przejść z jednego przystanku na drugi ujrzałam ... kawiarnię ... a że byłam bez śniadania i bez kawy, tym większa była moja radość :)
atmosfera w środku - sami zobaczcie, do tego nie za głośno mruczała muzyka na styl francuski, dostałam przepyszną kawę i śniadanko, było mi tak przyjemnie że nie chciało się wychodzić, poprosiłam drugą kawę ;) ta doczekała się zdjęcia
gdyby ktoś chciała tam trafić, PLECAM, ul. Okrzei 35 (praga) miejsce po galerii praskiej
niestety nie można było siedzieć cały dzień w kawiarni ;) czesanka czekała - dotarłam na miejsce, a tam już w ferworze panie zaklejały stoły, inne wycinały formy, lub już zaczynały układać czesankę - wszystko pod czujnym okiem Marty i Kasi z Shibori
wszyscy rozmawiali, pytali, szukali kolorów, mydła, spryskiwacze, nożyczki sprawnie przechodziły z rąk do rąk, wszyscy dzielnie pocierali, masowali, wałkowali, rolowali, tłukli ... mitenki ... które zostały wybrane motywem przewodnim spotkania. oczywiście były też kwiatki, kulki, ktoś próbował, czapkę, ktoś próbował igłować na sucho - a gospodynie spotkania dwoiły się i troiły by odpowiedzieć na wszystkie pytania, by nikt nie czuł się zaniedbany i porzucony. Spotkanie było udane - i to chyba nie tylko moja opinia, bo panie żegnały się
z uśmiechem na twarzy, a było też parę osób które się zasiedziało i spotkanie zakończyło się później niż planowano ;))))