do warszawy dotarłam bladym świtem,
i niezwłocznie udałam się na prawą stronę wisły do hurtowni
pasgala, asortyment mają duuuuuży, jak na hurtownię przystało ;) jednak ceny nie mają nic wspólnego z cenami hurtowymi ;((((( to była moja ostatnia wizyta w tym miejscu
potem z trzema przesiadkami miałam dotrzeć do celu czyli na żoliborz

po drodze, kiedy musiałam przejść z jednego przystanku na drugi ujrzałam ... kawiarnię ... a że byłam bez śniadania i bez kawy, tym większa była moja radość :)
atmosfera w środku - sami zobaczcie, do tego nie za głośno mruczała muzyka na styl francuski, dostałam przepyszną kawę i śniadanko, było mi tak przyjemnie że nie chciało się wychodzić, poprosiłam drugą kawę ;) ta doczekała się zdjęcia
gdyby ktoś chciała tam trafić, PLECAM, ul. Okrzei 35 (praga) miejsce po galerii praskiej
niestety nie można było siedzieć cały dzień w kawiarni ;) czesanka czekała - dotarłam na miejsce, a tam już w ferworze panie zaklejały stoły, inne wycinały formy, lub już zaczynały układać czesankę - wszystko pod czujnym okiem
Marty i Kasi z Shibori wszyscy rozmawiali, pytali, szukali kolorów, mydła, spryskiwacze, nożyczki sprawnie przechodziły z rąk do rąk, wszyscy dzielnie pocierali, masowali, wałkowali, rolowali, tłukli ... mitenki ... które zostały wybrane motywem przewodnim spotkania. oczywiście były też kwiatki, kulki, ktoś próbował, czapkę, ktoś próbował igłować na sucho - a gospodynie spotkania dwoiły się i troiły by odpowiedzieć na wszystkie pytania, by nikt nie czuł się zaniedbany i porzucony. Spotkanie było udane - i to chyba nie tylko moja opinia, bo panie żegnały się
z uśmiechem na twarzy, a było też parę osób które się zasiedziało i spotkanie zakończyło się później niż planowano ;))))